Beta

Areszt w Mińsku. Oswobodzeni przychodzą po swoje rzeczy

08.17.2020

Pomoc byłym więźniom 24 godziny na dobę okazują wolontariusze, mieszkający w miasteczku namiotowym pod aresztem.

Co 10 minut przez czarne metalowe drzwi aresztu na ul. Akreścina przechodzą czteroosobowe grupki. To uczestnicy protestów i przypadkowi ludzie zatrzymani przez milicję udają się do depozytu po odbiór skonfiskowanych rzeczy osobistych. Gdy opuszczali mury okrytego złą sławą aresztu mieli na sobie tylko to w czym ich zatrzymano. Pobici, bez sznurówek, bez telefonów, pasków i toreb. W tej chwili w kolejce do depozytu czeka 189 osób i ta liczba stale rośnie. O 21.10 wchodzi numer 173. Liczby są zapisywane na dłoni czarnym markerem.

Nie każdy ma siłę, by tu znowu przyjechać: dla wielu osadzonych przebywanie w areszcie było taką traumą, że wolą zrezygnować z zabierania swojego dobytku.

Za zgodą administracji aresztu tymczasowego wolontariusze przez cały dzień porządkowali rzeczy zatrzymanych. Plecaki, kaski motocyklowe i telefony komórkowe są teraz starannie ułożone w 40 pudełkach. Numer „swojego” pudełka można znaleźć na tablicy ogłoszeń naprzeciwko wejścia.

E-kolejka zatrzymanych, którzy odbierają rzeczy z aresztu śledczego przy ulicy Akreścina

Wieczorem administracja aresztu opublikowała listę zatrzymanych, którzy są przetrzymywani w areszcie na podstawie wyroku sądowego według stanu na godzinę 18:00. Jest na niej 35 nazwisk, są nawet arabskie i chińskie. Najbardziej znanym wśród nich jest lider opozycji Pawał Siewiaryniec. Odbywa karę 40 dni aresztu, którą mu zasądzono mu jeszcze przed wyborami.

Kobieta zatrzymana na protestach w Mińsku opuszcza budynek aresztu na ul. Akreścina po odebraniu swoich rzeczy osobistych. 16 sierpnia 2020 r. Zdj. Denis Dziuba Vot-tak/Belsat.eu

Na drzwiach aresztu wywieszono też listę nazwisk osób oczekujących na proces. Mogą być przetrzymywania nie dłużej niż 72 godziny. Lista nie była aktualizowana od dwóch dni. Jest na niej 16 nazwisk. Najmłodszy z zatrzymanych ma 18 lat, najstarszy 39.

Stojąca przed drzwiami matka jednego z więźniów mówi, że jej syn został zabrany podczas starć z milicją w pobliżu supermarketu „Ryha” . I choć minęło już ponad trzy doby, i na liście znajduje się jego nazwisko, nie opuścił on dotąd aresztu. Kobieta nie może też uzyskać żadnych informacji o jego losie.

Wolontariusze tłumaczą, że dopóki dana osoba nie opuści aresztu, nie można powiedzieć niczego -pewnego o miejscu jej pobytu. Jej syn mógł być np. przewieziony do szpitala, choć oficjalnie nadal przebywa tu.

Nie ma również dokładnych informacji o tym, kiedy wszyscy zostaną ostatecznie zwolnieni, więc krewni i wolontariusze pełnią dyżur przez całą dobę. W parku, w pobliżu więzienia rozbili miasteczko namiotowe. Są tam namioty psychologów i traumatologów, namioty dla prawników, centrum informacyjne, kapliczka, kilka stolików z jedzeniem i powerbankami potrzebnymi dla doładowania komórek, a także skład posortowanych śmieci.

Zgodnie z przewidywaniami wolontariuszy do jutra wszyscy zatrzymani podczas protestów powinni zostać wypuszczeni, a ich miasteczko zlikwidowane. Ale czy tak się rzeczywiście stanie — nikt nie wie.

belsat.eu

 

Jak pojechać do Białorusi
Czytać więcej na ten temat
Вашы персанальныя дадзеныя будуць апрацаваныя Фондам "Беларускі Дом" у адпаведнасці з палітыкай прыватнасці. Памятайце, што вы заўсёды можаце адклікаць сваю згоду.
Ok